Jasna sprawa! Moja firma jest firmą polską i zawiera umowy z firmami chińskimi. I coś z tego wychodzi

. My po prostu proponujemy wystąpienie w roli "safety bag". Ot i wszystko. Jeśli ktoś chce korzysta, jeśli nie, trudno. Wirtualne "deale" z pewnością udają się w przypadku firm z Hong Kongu czy Tajwanu. Trudno jednak spodziewać się sukcesu w wirtualnym biznesie z dostawcą z "Mainlandów", z którym komunikacja jest trudna, na maile czeka się tygodniami, a w firmie występuje jakaś osoba, która coś tam klei po angielsku. Zazwyczaj czyjaś koleżanka, która uczy angielskiego w lokalnej szkole. Kłopoty w komunikacji to pierwszy sygnał, zwiastun kłopotów. Potem leci standard: brak dokumentów, szarpanie się o płatności, odbiór towaru i rozczarowanie. Schemat ze snu złego jakiego.
Co do specjalizacji - zgadzam się. Od 16 lat zajmuję się produkcją (ok, organizacją produkcji) odzieży dla różnych firm i tutaj poruszam się w miarę pewnie. W miarę, bo przejawem pychy byłoby twierdzenie, że w Chinach można być pewnym czegokolwiek. Wszystko się może nagle zmienić, bo rzeczywistości nie kreuje tu niewidzialna ręka rynku, tylko niewidzialna ręka z Pekinu. A to arcyzłożona bajka, której nie powstydziłby się sam Hitchcock. Mam wiele kontaktów w Chinach, ale nie podjąłbym się organizowania importu "spożywki" na przykład. Z własnej awersji do chińskiej spożywki (vide afera z mlekiem 2008, potem z mięsem, jajkami...) oraz z braku zwyczajnie wiedzy konkretnej. Jeśli ktoś się na tym zna, chce to robić, mogę pomóc nawiązać kontakt, ale nie więcej. Co innego z produktami łatwymi do weryfikacji jak na przykład lampy biurkowe, czy jakieś profile aluminiowe, które można zbadać za pomocą suwmiarki, wagi, prostych analiz składu, itd. Każdy obszar produkcji w Chinach obarczony jest jakimś specyficznym "garbem". Stąd również uważam, że nie można być w Chinach omnibusem i z takim samym powodzeniem organizować produkcję odzieży, dostawy żywic epoksydowych, a przy okazji aranżować wysyłki niezawodnych urządzeń do szerokiego formatu. Można bez wątpienia skontrolować zgodność danych produktów z ustalonymi wymogami, ale bez wiedzy merytorycznej można niedopatrzyć istotnych kwestii. Wiele pokory nauczyła mnie historia sprzed 12 lat kiedy to podjąłem się zorganizowania dostawy albumów do zdjęć. Chińczyk szybko się zorientował, że "nie kleję tematu" i w Polsce były kłopociki. Oczywiście albumy były tanie i mój klient je sprzedał, no ale nie zarobił tyle ile sobie obiecywał. Ja zaś od tamtego czasu nie śmiem wypuszczać się na obszary zupełnie nieznane.
Pozdrawiam,
_________________
Leszek Ślazyk,
www.chiny24.com
kontakt@chiny24.com
pomagamy w imporcie z Chin od 1994 roku!